I stało się :)
Dzisiaj ruszył od dawna planowany sklep. Cieszę się i boję ale pocieszam się tym że tkaniny się u mnie raczej nie zmarnują ;) Mam jednak nadzieję że zachwycą nie tylko mnie.
Początek skromny ale barwny. Pierwsza partia tkanin przywieziona przez nas z Belgii wyprodukowana jest głównie w UK i Francji. To tkaniny które w miejscu w którym je kupowaliśmy kosztują od kilkunastu euro wzwyż, ale dzięki opcji sprzedawania końcówek belek mogliśmy kupić je po takiej cenie że pomimo doliczonego paliwa możemy zaoferować je w sklepie za sporo mniej.
Postawiliśmy na rzeczy których sama używam, które często sama mogłam przetestować jakość. Jako że szyję sporo torebek docelowo zamarzyłam o dziale w którym znajdzie się szeroki asortyment rzeczy związanych z kaletnictwem.
Ale obiecujemy że jeśli tylko machina ruszy ;) planów i kontaktów mamy sporo. O wszelkich nowościach informowała będę na blogu.
Kciuki wskazane :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz